ESTA HORA

 JAN PAWEŁ II

 
PRZEMÓWIENIE
 NA OTWARCIE TRZECIEJ KONFERENCJI EPISKOPATU AMERYKI ŁACIŃSKIEJ W PUEBLA
 
ESTA HORA
 
Umiłowani Bracia w Episkopacie!
 
1. Chwile, które mam szczęście przeżywać wraz z Wami, są z pewnością historyczne dla Kościoła Ameryki Łacińskiej. Świadoma tego jest światowa opinia publiczna, wierni Waszych Kościołów lokalnych, jesteście tego świadomi przede wszystkim Wy, jako uczestnicy tych chwil i za nie odpowiedzialni.
Jest to również chwila laski, naznaczona obecnością Pana, szczególną obecnością i działaniem Ducha Bożego. Dlatego z ufnością wezwaliśmy tego Ducha u początku obrad. Z tego również powodu pragnę, jak brat do ukochanych braci, zwrócić się do Was z gorącą prośbą: pozwólcie, by podczas całego trwania konferencji, podczas podejmowania wszelkich decyzji, kierował Wami Duch, otwórzcie się na Jego inspirację i wpływ. Niech On, a nie żaden inny duch, prowadzi Was i wspiera.
2. W tym Duchu, po raz trzeci na przestrzeni lat dwudziestu pięciu, jako biskupi, przedstawiciele wszystkich krajów kontynentu latynoamerykańskiego zebraliście się, aby wspólnie pogłębiać znaczenie Waszego powołania w obliczu nowych wymagań Waszych ludów.
Rozpoczynająca się dziś konferencja, zwołana przez czcigodnego Pawła VI, potwierdzona przez mego niezapomnianego Poprzednika, Jana Pawła I, i ponownie potwierdzona przeze mnie samego w jednym z pierwszych aktów mego pontyfikatu, wiąże się z odległą już w czasie konferencją w Rio de Janeiro, której najważniejszym wynikiem było stworzenie CELAM. Jednak w sposób jeszcze bardziej bezpośredni łączy się z drugą konferencją w Medellin i upamiętnia zarazem jej dziesiątą rocznicę.
3. Podczas tych dziesięciu lat jakże długą drogę przemierzyła ludzkość, a wraz z nią, pozostając w jej służbie, jak daleką drogę przemierzył Kościół. Ta trzecia już konferencja nie może nie dostrzegać tego faktu. Będzie musiała przyjąć za punkt wyjścia wnioski z Medellin wraz ze wszystkim, co w nich pozytywne, nie zamykając jednak oczu na to, że czasami były one interpretowane w sposób błędny i że wymagają spokojnej analizy, stosownej krytyki i jasnego zajęcia stanowiska. 
4. Przewodnikiem w Waszych dyskusjach będzie Wam Dokument roboczy przygotowany troskliwie po to, by mógł zawsze stanowić punkt odniesienia.
Będziecie jednak mieli również w ręku adhortację apostolską Evangelii nuntiandi Pawła VI. Z jak wielkim uczuciem zadowolenia wielki Papież potwierdził temat konferencji: Teraźniejszość i przyszłość ewangelizacji w Ameryce Łacińskiej.
Mogą to potwierdzić ci, którzy byli przy nim w okresie przygotowań do konferencji. Mogą oni również dać świadectwo, z jaką wdzięcznością zdawał sobie sprawę, że nicią przewodnią całej konferencji będzie właśnie ten tekst, w którym zawarł całą swą duszę Pasterza dochodzącego kresu swych dni. Teraz, gdy zamknął oczy na scenę tego świata (1), dokument ten przekształca się w testament duchowy, który konferencja będzie musiała odczytać z miłością i mądrością, aby uczynić zeń drugi obowiązkowy punkt odniesienia i zdać sobie sprawę, jak wcielić go w czyn. Cały Kościół jest Wam wdzięczny za przykład, jaki mu dajecie tym, co czynicie i co z pewnością inne Kościoły lokalne zrobią, idąc za Waszym przykładem.
5. Papież pragnie być z Wami u początku Waszych prac, wdzięczny Ojcu świateł, od którego pochodzi wszelki dar doskonały (2), za to, że mogłem Wam towarzyszyć we wczorajszej mszy odprawianej pod macierzyńskim wzrokiem Panny Maryi z Gwadelupy, podobnie jak i w mszy dzisiejszej. Z wielką radością pozostałbym z Wami w modlitwie, refleksji i pracy: pozostanę, bądźcie tego pewni, duchem, podczas gdy odwołuje mnie gdzieś dalej sollicitudo omnium Ecclesiarum (3). Pragnę jednak, zanim powrócę do Rzymu, pozostawić Wam przynajmniej, jako znak mojej duchowej obecności, te słowa, które wymawiać będę z troską Pasterza i miłością Ojca, słowa wyrażające me główne troski dotyczące tematu, jaki będziecie poruszać, i życia Kościoła w tych umiłowanych krajach.
6. Wielką pociechą dla Pasterza powszechnego jest możność stwierdzenia, że zebraliście się tutaj nie jako sympozjum ekspertów, nie jako parlament polityków, kongres naukowców i techników – niezależnie od tego, jak ważne mogą być takie zgromadzenia – ale jako braterska wspólnota Pasterzy Kościoła. Jako Pasterze jesteście zaś w pełni świadomi, że Waszym podstawowym obowiązkiem jest bycie Nauczycielami Prawdy. Nie prawdy ludzkiej i rozumowej, ale Prawdy pochodzącej od Boga, Prawdy, która niesie zasadę prawdziwego wyzwolenia człowieka: „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (4) – tej Prawdy, która jako jedyna może dać trwałą podstawę słusznej „praktyce”.
Czuwanie nad czystością doktryny, podstawą budowy wspólnoty chrześcijańskiej, jest bowiem wraz z głoszeniem Ewangelii pierwszym i niezbywalnym obowiązkiem Pasterza, Nauczyciela wiary. Jakże często podkreślał to święty Paweł, przekonany o powadze wypełniania tego obowiązku (5). Poza jednością w miłości obowiązuje nas zawsze jedność w prawdzie. Umiłowany papież Paweł VI w adhortacji apostolskiej Evangelii nuntiandi stwierdził:
”Ewangelia, która została nam powierzona, jest słowem prawdy. Prawda ta niesie wolność i ona sama daje pokój serca. Tego to ludzie szukają, kiedy przychodzą do nas, głoszących im Dobrą Nowinę: prawdę o Bogu, prawdę o człowieku i jego tajemniczym przeznaczeniu, prawdę o świecie; [...] Przeto głosicielem Ewangelii jest ten, kto z największym nawet wyrzeczeniem i poświęceniem szuka zawsze prawdy dla przekazywania jej innym. Nigdy nie fałszuje on prawdy i nigdy jej nie ukrywa dla podobania się ludziom, wzbudzania podziwu i podniecania umysłów, ani dla oryginalności czy chęci pokazania się. [...] Ponieważ jesteśmy pasterzami wiernego ludu, dlatego nasza służba nagli nas, abyśmy prawdy strzegli, bronili i przekazywali ją, nie bacząc na straty i ofiary” (6).
7. Od Was, Pasterze, wierni Waszych krajów oczekują i domagają się przede wszystkim wytrwania i pełnego zapału przekazywania prawdy o Jezusie Chrystusie. Ona to jest ośrodkiem ewangelizacji i stanowi jej zasadniczą treść: „Nie ma prawdziwej ewangelizacji bez głoszenia imienia i nauki, życia i obietnic, Królestwa i tajemnicy Jezusa Nazareńskiego, Syna Bożego” (7).
Od czynnej znajomości tej prawdy będzie zależała siła wiary milionów ludzi. Zależeć od niej będzie również ich odwaga przynależenia do Kościoła i ich aktywna obecność w świecie jako chrześcijan. Od tej znajomości zależą wybory, wartości, postawy i zachowania zdolne do ukierunkowania i określenia naszego życia chrześcijańskiego i tworzenie nowego człowieka, a więc poprzez nawrócenie świadomości indywidualnej i społecznej, nowej ludzkości (8).
8. Światło, jakie postanowiliście rzucić na tyle tematów doktrynalnych i duszpasterskich, które macie zbadać w tych dniach, powinno wypływać z solidnej chrystologii.
Musimy więc wyznawać Chrystusa wobec historii i świata z głębokim przekonaniem, przeżytym, żywym, tak jak wyznawał Go Piotr: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (9).
Oto, w pewnym sensie, jedyna Dobra Nowina: Kościół żyje dzięki niej i dla niej tak, jak z niej czerpie wszystko, co ma do zaofiarowania ludziom, bez względu na ich narodowość, kulturę, rasę, czas, wiek lub kondycję. Dlatego te słowa wiary znaczą początek posłannictwa Piotrowego w dziejach zbawienia, w dziejach Ludu Bożego. Wraz z tym wyznaniem dzieje te miały przyoblec się w historyczny kształt Kościoła.
Oto jedyna Ewangelia. „Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!” (10)
9. A przecież istniejące dziś w wielu kręgach – zjawisko to nie jest nowe – „nowe odczytanie” Ewangelii, będące raczej wynikiem spekulacji teologicznych niż autentycznego przemyślenia słowa Bożego i prawdziwego zaangażowania ewangelicznego, powoduje zamieszanie, gdy oddala się od centralnych kryteriów wiary Kościoła i gdy z odwagą przekazuje się je, jako katechezę, wspólnotom chrześcijańskim.
W niektórych przypadkach albo przemilcza się boskość Chrystusa, albo popada się w interpretacje w gruncie rzeczy sprzeczne z wiarą Kościoła. Chrystus miałby być jedynie „prorokiem”, głosicielem Królestwa i miłości Boga, a więc nie byłby ośrodkiem i przedmiotem samej nowiny ewangelicznej .
W innych wypadkach usiłuje się ukazać Jezusa jako kogoś zaangażowanego politycznie, walczącego przeciwko panowaniu rzymskiemu i przeciwko możnym, a nawet biorącego udział w walce klasowej. Taka koncepcja Chrystusa jako polityka, rewolucjonisty, jako buntownika z Nazaretu, nie daje się pogodzić z katechezą Kościoła. Myląc podstępny pretekst użyty przez oskarżycieli Jezusa z bardzo odmienną postawą samego Jezusa, wysuwa twierdzenie, że przyczyną Jego śmierci było zakończenie konfliktu politycznego, pomijając milczeniem Jego wolę oddania się, a nawet świadomość Jego zbawczej misji. Ewangelie jasno wskazują, że w wypadku Jezusa była to pokusa, która zniekształciłaby Jego misję Sługi Jahwe (11). Nie przyjął postawy tych, którzy mieszali rzeczy Boże z postawami czysto politycznymi (12). Niedwuznacznie odrzucał użycie siły. Ofiarowuje swą nowinę zbawienia wszystkim, nie wyłączając samych celników. Perspektywa Jego misji jest o wiele szersza. Polega na pełnym zbawieniu poprzez miłość przeistaczającą, niosącą pokój, przez wybaczenie i pojednanie. Bez wątpienia stawia to wielkie wymagania w odniesieniu do postawy chrześcijanina, który pragnie naprawdę służyć swym mniejszym braciom, biednym, potrzebującym, zepchniętym na margines, słowem tym wszystkim, których oblicze jest odbiciem cierpiącego Pana (13).
10. W przeciwieństwie do takich „ponownych odczytań” i wynikających z nich z pewnością popisowych, lecz kruchych i niespójnych hipotez ewangelizacja dziś i w przyszłości w Ameryce Łacińskiej musi nieustannie potwierdzać wiarę Kościoła: Jezus Chrystus, Słowo i Syn Boży, stał się człowiekiem, aby się do człowieka zbliżyć i ofiarować mu, wraz z siłą swej tajemnicy, wielki dar Boga – zbawienie (14).
Oto wiara, która ukształtowała Waszą historię i ożywiła najlepsze wartości Waszych ludów i będzie musiała w dalszym ciągu ożywiać z całą mocą dynamikę jej przyszłości. Oto wiara, która objawiła powołanie do zgody i jedności i która musi oddalać niebezpieczeństwa wojny na tym kontynencie nadziei, na którym Kościół jest ważnym czynnikiem integracji. Oto na koniec wiara, którą z taką żywotnością i na tak wiele sposobów wyrażają wierni Ameryki Łacińskiej poprzez religijność lub pobożność ludową.
Z tej wiary w Chrystusa, z łona Kościoła, czerpmy zdolność do służenia człowiekowi, naszym ludom, przepojenia Ewangelią ich kultury, przekształcania serc, humanizowania systemów i struktur.
11. Każde milczenie, zapomnienie, okaleczenie lub niewłaściwe akcentowanie całości tajemnicy Jezusa Chrystusa, oddalające się od wiary Kościoła, nie może być prawomocną treścią ewangelizacji. „Dziś, pod pretekstem fałszywej pobożności, pod kuszącym pozorem ewangelicznego przepowiadania, dąży się do negowania Pana Jezusa” – pisał wielki biskup pośród ostrych kryzysów IV wieku. Dodawał: „Mówię prawdę, bowiem wszystkim znana jest przyczyna dezorientacji, jaką cierpimy. Nie mogę milczeć” (15). Również Wy, biskupi współcześni, gdy dochodzi do takiego zamętu, o jakim mówiliśmy, nie możecie milczeć.
12. Zalecił to Paweł VI w mowie otwierającej konferencję w Medellin:
”Mówcie, mówcie, przepowiadajcie, piszcie, jak się to mówi: zajmujcie stanowisko zgodnie z celami i intencjami, na temat prawd wiary, broniąc ich i przedstawiając je, na temat aktualności Ewangelii, spraw, które dotyczą życia wiernych i ochrony obyczaju chrześcijańskiego” (16).
Również i ja nie ustanę w wypełnianiu mego obowiązku ewangelizowania całej ludzkości: „Nie lękajcie się. Otwórzcie Chrystusowi drzwi! Otwórzcie dla Niego granice państw, systemów ekonomicznych, systemów politycznych, kierunków cywilizacyjnych” (17).
13. Jako od nauczycieli Prawdy oczekuje się od Was niestrudzonego, a w tej sytuacji także pełnego siły, głoszenia prawdy o misji Kościoła, przedmiotu Credo, które wyznajemy, oraz niezastąpionej i podstawowej dziedziny naszej wiary. Pan ustanowił go jako wspólnotę życia, miłości, prawdy (18) i jako ciało, pleroma i sakrament Chrystusa, w którym zawarta jest pełnia boskości (19).
Kościół rodzi się z odpowiedzi wiary, której udzielimy Chrystusowi. Bowiem właśnie poprzez szczere przyjęcie Dobrej Nowiny jednoczymy wiernych w imię Jezusa, aby wspólnie poszukiwać Królestwa, budować je, przeżywać (20). Kościół składa się z tych, „co z wiarą spoglądają na Jezusa, sprawcę zbawienia i źródło pokoju oraz jedności” (21).
14. Z drugiej jednak strony, my sami rodzimy się z Kościoła: przekazuje on nam bogactwa życia i łaski, której jest depozytariuszem, daje nam życie dzięki sakramentowi chrztu, żywi nas sakramentami i słowem Bożym, przygotowuje nas poprzez misję, prowadzi nas do wypełnienia planu Bożego, nadaje sens naszej egzystencji jako chrześcijan. Jesteśmy jego dziećmi. Ze słuszną dumą zwiemy go Matką naszą, powtarzając tytuł ten, który przetrwał wieki (22).
Nie wystarczy nazywać go tym imieniem – trzeba go szanować, służyć mu, bowiem: „Nie mogę mieć Boga za Ojca, gdy nie mam Kościoła za Matkę” (23). Nie można kochać Chrystusa nie kochając Kościoła, który Chrystus kocha (24), i w stopniu, w jakim kocha się Kościół Chrystusowy, posiada się Ducha Świętego (25).
Miłość do Kościoła musi być aktem wiary i zaufania. W pierwszym przemówieniu mego pontyfikatu, podkreślając zamiar zachowania wierności Soborowi Watykańskiemu II i wolę poświęcenia większej troski eklezjologii, zachęcałem do wzięcia do ręki Konstytucji dogmatycznej Lumen gentium, aby „na drodze ponawianych i pogłębianych przemyśleń dotyczących natury oraz metody istnienia i działania Kościoła nie tylko realizować coraz lepiej ową jedność w Chrystusie wszystkich, którzy na Nim opierają swą nadzieję, w Niego wierzą, ale również w celu uzyskania szerszej i bardziej ścisłej jedności całej rodziny ludzkiej” (26).
15. Powtarzam obecnie tę zachętę w tym szczególnym momencie ewangelizacji Ameryki Łacińskiej: „Dlatego właśnie wierność tekstom soborowym widziana w świetle tradycji i w zgodzie ze sformułowaniami dogmatycznymi wyrażonymi wcześniej, sto lat temu, przez Sobór Watykański I, będzie dla nas wszystkich, dla pasterzy i wiernych, sekretem gwarantującym zawsze właściwą i pewną orientację oraz stanowiącym czynnik pobudzający po to, by kroczyć – co podkreślamy – w kierunku życia i historii” (27).
16. Nie może być gwarancji poważnej i pełnej życia ewangelizacji, gdy braknie dobrze udokumentowanej eklezjologii. Przede wszystkim dlatego, że ewangelizowanie jest podstawową, najistotniejszą misją, najgłębszą tożsamością Kościoła, który sam jest ewangelizowany (28). Posłany przez Pana sam z kolei wysyła misjonarzy: „nie na przepowiadanie siebie samych ani swoich własnych pomysłów, ale Ewangelii; ani oni, ani sam Kościół nie są jej absolutnymi panami i nie mają władzy dowolnego jej używania” (29). Następnie dlatego, że: „dzieło ewangelizacji nie jest niczyim aktem osobistym i samotnym, ale całkowicie kościelnym” (30), który nie podlega dowolnej władzy indywidualistycznych perspektyw i kryteriów, ale jedności z Kościołem i jego pasterzami (31). Poprawna wizja Kościoła jest niezbędną podstawą właściwej wizji ewangelizacji.
Jak można by mówić o autentycznej ewangelizacji, jeżeliby brakowało gotowości i szczerości w przyjmowaniu doktryny Kościoła z jasną świadomością, że poddając się jej Lud Boży przyjmuje nie słowo ludzkie, ale prawdziwe słowo Boże? (32) „Wierność oznacza zaangażowane poparcie [...] przede wszystkim w dziedzinie doktrynalnej, której obiektywne znaczenie powinniśmy mieć nie tylko na uwadze, ale którą musimy chronić wobec zagrożeń, które z różnych stron podnoszą się obecnie przeciwko niektórym prawdom wiary katolickiej” (33).
17. Dobrze mi jest znane przywiązanie i gotowość służenia Stolicy Piotrowej i miłość, którą jej zawsze okazywaliście. Dziękuję Wam serdecznie w imię Pana za wynikającą stąd głęboko eklezjalną postawę i pragnę, aby również i Wam dana została w pełni zasłużona pociecha, jaką jest lojalne poparcie wiernych.
18. W obszernej dokumentacji, jaką przygotowaliście do tej Konferencji, przede wszystkim w tych jej częściach, które są wkładem poszczególnych Kościołów, dostrzec można niepewność w dziedzinie samej interpretacji natury i misji Kościoła. Robi się na przykład aluzje do czynionego przez niektórych rozróżnienia między Kościołem a Królestwem Bożym. To ostatnie, wyzute z pełni swej treści, jest pojmowane w sposób bardzo zeświecczony:
Królestwa nie osiągałoby się poprzez wiarę i przynależność do Kościoła, ale poprzez zwykłe zmiany strukturalne i zaangażowanie społeczno-polityczne. Tam, gdzie istnieje pewien typ zaangażowania i praktycznej sprawiedliwości, byłoby obecne Królestwo. W ten sposób zapomina się, że Kościół „otrzymuje posłannictwo głoszenia i krzewienia Królestwa Chrystusowego i Bożego
wśród wszystkich narodów i stanowi zalążek oraz zaczątek tego Królestwa na ziemi” (34).
W jednej ze swoich pięknych katechez papież Jan Paweł I, mówiąc o cnocie nadziei, ostrzega: „Fałszem jest twierdzenie, że wyzwolenie polityczne, ekonomiczne i społeczne zbieżne jest ze zbawieniem w Jezusie Chrystusie; że Królestwo Boże identyczne jest z Królestwem ludzkim” (35).
19. W pewnych wypadkach rodzi się postawa nieufności wobec Kościoła „oficjalnego” lub „instytucjonalnego” określonego jako alienujący i któremu przeciwstawiać by się miał inny Kościół, „ludowy”, który rodzi się „z ludu” i konkretyzuje w biednych. Postawy te mogłyby spowodować w różnym, nie zawsze dającym się określić stopniu wiadome uwarunkowania ideologiczne. Sobór uzmysłowił nam naturę i misję Kościoła oraz to, w jaki sposób mają wnosić wkład w jego stałą budowę i głęboką jedność ci, którym powierzone zostały urzędy wspólnotowe i którzy winni liczyć na współpracę całego Ludu Bożego. Bowiem „jeśli Ewangelia, którą głosimy, okaże się rozdarta sporami doktrynalnymi, twierdzeniami sprzecznymi czy potępianiem się wzajemnym chrześcijan – w starciu różnych sądów o Chrystusie i o Kościele, a także różnych opinii na temat społeczeństwa i instytucji ludzkich – to czyż ci, do których zwracamy swoje przepowiadanie, nie ulegną dezorientacji, wprowadzeniu w błąd, a nawet zgorszeniu?” (36)
20. Prawda, jaką winniśmy człowiekowi, jest przede wszystkim prawdą o nim samym. Jako świadkowie Jezusa Chrystusa jesteśmy heroldami, rzecznikami, sługami tej prawdy, której nie możemy redukować do zasad jakiegoś systemu filozoficznego lub aktywności czysto politycznej; nie wolno nam o niej zapomnieć ani jej zdradzić.
Jedną z największych słabości współczesnej cywilizacji jest zapewne niewłaściwa wizja człowieka. Epoka nasza jest z pewnością epoką, w której wiele mówimy i piszemy na temat człowieka, jest epoką humanizmu i antropocentryzmu. Jednak, paradoksalne, jest ona również epoką największych rozterek człowieka na temat własnej tożsamości i przeznaczenia, degradacji człowieka do nieznanego przedtem poziomu, epoką bezprecedensowego deptania wartości ludzkich.
21. Jak wyjaśnić ten paradoks? Można powiedzieć, że mamy do czynienia z nieuniknionym paradoksem ateistycznego humanizmu. Jest to dramat człowieka, któremu odjęto jeden zasadniczy wymiar jego istoty – dążenie do nieskończoności – i który został w ten sposób postawiony wobec najgorszej redukcji tejże istoty. Konstytucja duszpasterska Gaudium et spes ogarnia istotę problemu, gdy stwierdza: „Tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego” (37).
22. Dzięki Ewangelii Kościół zna prawdę o człowieku. Znajdujemy ją w antropologii, którą Kościół nieustannie pogłębia i przekazuje. Naczelne stwierdzenie tej antropologii głosi, że człowiek został uczyniony na obraz Boga i nie można go sprowadzić do roli zwykłej cząsteczki przyrody lub anonimowego elementu ludzkiego świata (38). Tak pisał święty Ireneusz:
”Chwałą człowieka jest Bóg, lecz punktem odniesienia każdego działania Bożego, Jego nadziei i władzy, jest człowiek” (39).
Na tę niepodważalną podstawę świadomości chrześcijańskiej powoływałem się w Orędziu na Boże Narodzenie: „Boże Narodzenie jest świętem człowieka. [...] Człowiek, przedmiot kalkulacji, oceniany z punktu widzenia kategorii ilościowych [...] jest zarazem jedyny i niepowtarzalny, jest kimś na wieki ukształtowanym i na wieki wybranym: kimś nazwanym i naznaczonym swym imieniem” (40).
23. W obliczu tylu innych humanizmów, często zamykających się w czysto ekonomicznej, biologicznej i psychologicznej wizji człowieka, Kościół ma prawo i obowiązek proklamowania prawdy o człowieku. Prawdy, którą otrzymał od samego swego Nauczyciela, Jezusa Chrystusa. Oby Bóg sprawił, aby nie przeszkadzały mu w tym żadne działania zewnętrzne. Lecz przede wszystkim, aby On sprawił, by Kościół nie zaprzestał głoszenia jej ze strachu lub pod wpływem wątpliwości, w wyniku kontaminacji z innymi rodzajami humanizmu, z braku zaufania do własnej, oryginalnej nowiny.
Tak więc, gdy Pasterz Kościoła głosi jasno i bez żadnych dwuznaczności Prawdę o człowieku objawioną przez Tego, który „wiedział, co w człowieku się kryje” (41), musi ożywiać go pewność, że oddaje istocie ludzkiej najpożyteczniejszą przysługę.
Ta pełna prawda o istocie ludzkiej stanowi podstawę społecznej doktryny Kościoła, tak jak i ona jest podstawą prawdziwego wyzwolenia. W świetle tej prawdy człowiek nie jest istotą podlegającą wpływom procesów gospodarczych i politycznych, lecz to właśnie te procesy są mu podległe i podporządkowane.
Z tego duszpasterskiego spotkania z pewnością umocniona wyjdzie prawda o człowieku głoszona przez Kościół.
24. Dopełnieniem Waszej duszpasterskiej służby Prawdzie jest równa jej służba jedności. Jedność ta panować winna przede wszystkim pośród Was jako duszpasterzy. „Musimy chronić i zachowywać tę jedność – pisał
święty Cyprian w chwili wielkiego zagrożenia jedności biskupów jego kraju – przede wszystkim my sami, biskupi, których zadaniem jest przewodzenie Kościołowi, aby dać świadectwo, iż episkopat jest jeden i niepodzielny. Niech nikt nie narusza prawdy i nie oszukuje wiernych. Episkopat jest jeden” (42).
Ta jedność biskupów nie jest wynikiem wyrachowania ani ludzkich kalkulacji, lecz czegoś zupełnie innego: źródłem jej jest służba jedynemu Panu, ożywcze działanie jednego Ducha, miłość do jednego i jedynego Kościoła. Jest to jedność wynikająca z misji, którą Chrystus nam powierzył, a która na kontynencie latynoamerykańskim realizuje się od pół tysiąca lat i którą wy kontynuujecie w duchu szlachetności, w czasach wielkich przemian u schyłku drugiego tysiąclecia Odkupienia i działania Kościoła. Jest to jedność Ewangelii, Ciała i Krwi Baranka, Piotra żywego w swych następcach. Są to wszystko różniące się między sobą, lecz jakże ważne znaki obecności Chrystusa pośród nas.
Tak winniście, Bracia, przeżywać tę jedność duszpasterską na tej konferencji, która jest znakiem i owocem jedności już istniejącej, a zarazem antycypacją i zasadą jedności jeszcze ściślejszej i mocnej. Rozpocznijcie te prace w atmosferze braterskiej jedności: niech jedność ta będzie elementem ewangelizacji.
25. Wzajemna jedność biskupów znajduje swe przedłużenie w jedności z kapłanami, członkami zakonów i wiernymi. Kapłani są bezpośrednimi współpracownikami biskupów w wypełnianiu ich misji duszpasterskiej, która zostałaby zdradzona, gdyby nie panowała między nimi a biskupami taka ścisła jedność.
Równie ważnymi uczestnikami tej jedności są zakonnicy i zakonnice. Dobrze wiem, jak wielkim był i jest ich wkład w ewangelizację Ameryki Łacińskiej. Dotarli tu u zarania odkrycia tych ziem i towarzyszyli pierwszym krokom prawie wszystkich krajów. Tu niestrudzenie pracowali u boku kleru diecezjalnego. Są kraje, w których ponad połowa, w innych większość kapłanów to zakonnicy. Już to wystarczyłoby dla zrozumienia, jak ważną jest rzeczą, aby bardziej jeszcze niż w innych częściach świata zakonnicy nie tylko akceptowali, ale i lojalnie zmierzali do nierozerwalnej jedności intencji i działań biskupów. Tym ostatnim przypada w udziale zadanie nakreślenia dróg ewangelizacji. Nie powinno, nie może im zabraknąć, zarazem odpowiedzialnej i czynnej, a jednocześnie uległej i ufnej współpracy zakonników, których udzielony im charyzmat czyni kapłanami szczególnie predysponowanymi do służenia Ewangelii.
Takie ukierunkowanie nakazuje wszystkim członkom wspólnoty kościelnej unikanie nauczania paralelnego, nie dającego się przyjąć z punktu widzenia kościelnego i jałowego duszpastersko.
26. Podmiotem takiej jedności są również świeccy zaangażowani indywidualnie lub w ramach organizacji apostolskich w rozkrzewianie Królestwa Bożego. To oni są winni poświęcać świat Chrystusowi pośród trosk dnia codziennego i poprzez wypełnianie rozlicznych obowiązków rodzinnych i zawodowych w ścisłej jedności i posłuszeństwie wobec swych prawowitych pasterzy.
Ten cenny dar jedności kościelnej winien być zachowywany przez wszystkich tych, którzy są częścią pielgrzymującego Ludu Bożego, zgodnie ze stwierdzeniami zawartymi w Lumen gentium.
27. Ci, którym nieobca jest historia Kościoła, wiedzą, że zawsze spotykaliśmy w niej godne podziwu postacie biskupów głęboko zaangażowanych na rzecz rozwoju i odważnej obrony godności ludzkiej tych, których Pan im powierzył. Czynili to zawsze zgodnie z nakazem swej misji biskupiej, godność człowieka bowiem stanowi wartość ewangeliczną, której nie można naruszyć, nie obrażając głęboko Stwórcy.
Na płaszczyźnie indywidualnej godność ta jest naruszana, gdy nie szanuje się w należnym im stopniu takich wartości jak wolność, swoboda wyznawania religii, nienaruszalność fizyczna i psychiczna, prawo do podstawowych dóbr, prawo do życia. Jest ona deptana na płaszczyźnie społecznej i politycznej, gdy człowiek nie może realizować swojego prawa do współudziału lub jest poddawany niesprawiedliwym i bezprawnym naciskom lub torturom fizycznym, psychicznym itp.
28. Wiem dobrze, jak wiele problemów w tej dziedzinie dyskutowanych jest dziś w Ameryce Łacińskiej. Jako biskupi nie możecie pozostawać wobec nich obojętni. Wiem, że macie zamiar dokonać poważnej refleksji na temat relacji i powiązań między ewangelizacją a ludzkim rozwojem i wyzwoleniem, biorąc w tej rozległej i ważnej dziedzinie pod uwagę szczególny charakter obecności Kościoła.
Tu właśnie stykamy się w sposób praktyczny i konkretny z tematami, które podjęliśmy mówiąc o prawdzie na temat Chrystusa, Kościoła i człowieka.
29. Jeżeli Kościół jest obecny w obronie i działaniu na rzecz godności ludzkiej, to czyni to w zgodzie ze swym powołaniem, które jakkolwiek ma charakter religijny, a nie polityczny, nie może pojmować człowieka inaczej, nie biorąc pod uwagę całości jego istoty.
W przypowieści o dobrym Samarytaninie Pan nakreślił wzór troski o wszystkie potrzeby ludzkie (43) i stwierdził, że będzie się identyfikował z wydziedziczonymi, ułomnymi, uwięzionymi, złaknionymi i opuszczonymi, ku którym wyciągnie rękę (44). Kościół dowiaduje się z tej i innych kart Ewangelii (45), że nieodłączną częścią jego misji ewangelizacyjnej jest zaangażowanie na rzecz sprawiedliwości i postępu ludzkiego (46) i że między ewangelizacją i postępem ludzkim istnieją silne więzy natury antropologicznej, teologicznej i miłosiernej (47) tak, że „ewangelizacja nie będzie pełna bez brania pod uwagę wzajemnego odniesienia, jakie ustawicznie zachodzi między Ewangelią a konkretnym, osobistym i społecznym, życiem człowieka” (48).
30. Pamiętajmy jednak zawsze, że działanie Kościoła w takich dziedzinach jak postęp ludzki, rozwój, sprawiedliwość, prawa osoby ludzkiej pragnie zawsze być działaniem w służbie człowieka i to człowieka takiego, jakim widzi go w swej wizji antropologia chrześcijańska. Nie musi on bowiem uciekać się do systemów czy ideologii, aby kochać, bronić i przyczyniać się do wyzwolenia człowieka: znajduje się ono w centrum orędzia, którego Kościół jest depozytariuszem i strażnikiem i w nim to znajduje inspirację dla pracy na rzecz braterstwa, sprawiedliwości, pokoju, przeciwko wszelkiej dominacji, przemocy, naruszaniu wolności religijnej, agresji skierowanej przeciwko człowiekowi i zamachom na jego życie (49).
Nie przez oportunizm więc i pogoń za nowością Kościół, „ekspert w sprawach ludzkości” (50), staje w obronie praw ludzkich. Czyni to w wyniku autentycznego zaangażowania ewangelicznego, które, podobnie jak to było w wypadku Chrystusa, zwraca się ku tym, którzy znajdują się w największej potrzebie.
Wierny temu zaangażowaniu Kościół pragnie być wolny w odniesieniu do przeciwstawnych systemów, opowiadając się jedynie po stronie człowieka niezależnie od tego, jakie nieszczęścia i cierpienia są jego udziałem. Czyni to zaś nie poprzez uciekanie się do użycia przemocy, gry sił, systemów politycznych, ale posługuje się prawdą o człowieku, krocząc ku lepszej przyszłości.
31. Rodzi się tu nieustanna troska Kościoła o delikatną kwestię własności. Dowodem jej są dzieła Ojców Kościoła w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa (51). Wykazuje to jasno pełna siły, tylekroć potwierdzana nauka św. Tomasza z Akwinu. W naszych czasach powoływano się na te same zasady w najszerzej znanych dokumentach, takich jak encykliki ostatnich papieży. Mówił o tym ze szczególną siłą i głębią papież Paweł VI w encyklice Populorum progressio (52).
Ten głos Kościoła, echo świadomości ludzkiej, nieustannie rozbrzmiewał poprzez wieki pośród różnych systemów oraz warunków społeczno-kultural-nych i zasługuje na to, by być wysłuchany, również w naszych czasach, w których rosnącemu bogactwu nielicznych towarzyszy wzrastająca nędza mas.
W tym kontekście palącego znaczenia nabiera nauka Kościoła, głosząca, że na wszelkiej własności prywatnej ciąży hipoteka społeczna. W związku z tym nauczaniem na Kościele spoczywa obowiązek wypełnienia pewnej misji:
musi on głosić i wychowywać jednostki i zbiorowości – kształtować opinię publiczną, pouczać tych, którzy za ludy odpowiadają. W ten sposób będzie pracował na rzecz społeczeństwa, któremu pragnie wpoić zasady ewangeliczne i chrześcijańskie, których owocem ma być sprawiedliwy podział dóbr nie tylko w ramach poszczególnych krajów, ale również na skalę światową, tak aby uniknąć sytuacji, w której kraje silniejsze używają swej władzy z krzywdą dla słabszych.
32. Ci, na których spoczywa odpowiedzialność za życie publiczne państw i narodów, będą musieli zrozumieć, że pokój wewnętrzny i międzynarodowy może być zapewniony jedynie wówczas, gdy działa system społeczny i gospodarczy oparty na sprawiedliwości.
Chrystus nie pozostawał obojętny wobec tego ogromnego i palącego nakazu moralności społecznej. Podobnie i Kościół nie mógłby pozostać obojętny. W duchu Kościoła, który jest Duchem Chrystusa, i opierając się na jego rozległej i ugruntowanej nauce, zabierzemy się do pracy na tym polu.
Należy tu raz jeszcze podkreślić, że troska Kościoła jest skierowana ku człowiekowi jako całości. Z tej racji warunkiem koniecznym do tego, aby system ekonomiczny był sprawiedliwy, jest sprzyjanie rozwojowi i rozbudowanie publicznego nauczania i kultury. Jest to zgodne ze stwierdzeniami Soboru: „Więcej wart jest człowiek z racji tego, czym jest, niż ze względu na to, co posiada” (53).
33. Sięgajcie więc. Bracia, do tych autentycznych źródeł. Mówcie językiem Soboru, Jana XXIII, Pawła VI, jest to język doświadczenia, bólu, nadziei współczesnej ludzkości.
Gdy Paweł VI deklarował, że „rozwój oznacza to samo co pokój” (54), miał na myśli nie tylko istniejące powiązania wewnątrz poszczególnych krajów, ale również poza nimi, na szczeblu międzynarodowym. Brał pod uwagę mechanizmy, które jako przepojone nie autentycznym humanizmem, lecz materializmem sprawiają, że w sferze stosunków międzynarodowych ich działanie prowadzi do ciągłego bogacenia się bogatych i ubożenia biednych.
Nie istnieje zasada ekonomiczna, która sama przez się mogłaby zmienić te mechanizmy. Należy odwołać się w życiu międzynarodowym do zasad etyki, wymogów sprawiedliwości, do pierwszego przykazania – przykazania miłości. Należy dać pierwszeństwo czynnikom moralnym, duchowym, temu, co rodzi się z pełnej prawdy o człowieku.
34. Chciałem przekazać Wam te rozważania, które uważam za bardzo ważne, jednak nie powinny one odrywać Was od zasadniczego tematu konferencji: od człowieka do sprawiedliwości dojdziemy przez ewangelizację.
35. W obliczu tego, co zostało powiedziane, Kościół z głębokim bólem widzi „narastanie, często masowe, pogwałceń praw człowieka we wszystkich częściach społeczeństwa i świata [...]. Któż może zaprzeczyć, że poszczególne osoby i władze państwowe bezkarnie łamią dziś podstawowe prawa osoby ludzkiej, prawa takie, jak prawo do narodzenia się, do życia, do odpowiedzialnej prokreacji, prawo do pracy, pokoju, wolności i sprawiedliwości społecznej, prawo do współuczestniczenia w podejmowaniu decyzji dotyczących ludów i narodów?
A cóż możemy powiedzieć, stając w obliczu różnych form przemocy zbiorowej, takich jak dyskryminacja rasowa wobec jednostek i grup, używanie tortur fizycznych i psychicznych wobec więźniów i opozycjonistów politycznych? Lista ta rozrasta się, gdy skierujemy naszą uwagę ku przykładom zatrzymywania osób z przyczyn politycznych lub porwaniom z chęci zysku, które tak boleśnie uderzają w życie rodzinne i ład społeczny” (55).
Raz jeszcze zakrzyknijmy głośno: szanujcie człowieka. On jest obrazem Boga. Ewangelizujcie, aby stało się to prawdą. Aby Pan przekształcił serca i uczłowieczył systemy polityczne i gospodarcze, poczynając od odpowiedzialnego zaangażowania człowieka.
36. Działania duszpasterskie w tej dziedzinie muszą być ożywione poprawną chrześcijańską koncepcją wyzwolenia. „Kościół ma obowiązek głoszenia wyzwolenia setek tysięcy ludzi [...], wspierania tego wyzwolenia, żeby się dokonało” (56). Ma jednak również obowiązek głoszenia wyzwolenia w jego wymiarze pełnym, głębokim, tak jak je głosił i realizował Jezus (57). „Uwolnienie od wszystkiego, co człowieka uciska, ale przede wszystkim [...] wyzwolenie od grzechu i od Złego, wiążące się z radością, jakiej ktoś zażywa, gdy poznaje Boga i jest przez Niego poznawany” (58). Wyzwolenia, które jest pojednaniem i wybaczeniem. Wyzwolenia, które wynika stąd, że jesteśmy dziećmi Boga i możemy do Niego wołać „Abba, Ojcze!” (59), w wyniku którego rozpoznajemy w każdym człowieku naszego brata, którego serce może być przeistoczone przez miłosierdzie Boże. Wyzwolenia, które dzięki sile miłości popycha nas ku wspólnocie, której pełnię i szczyt znajdujemy w Panu. Wyzwolenia jako przezwyciężenia różnych form niewolnictwa i bałwochwalstwa, jakie człowiek sam sobie narzuca, jako rozwoju nowego człowieka. Wyzwolenia, które w ramach szczególnej misji Kościoła nie sprowadza się jedynie do wymiarów ekonomicznych, politycznych, społecznych czy kulturalnych, które nie prowadzi do ustępstw w imię jakiejkolwiek strategii, praktyki lub krótkotrwałego wyniku (60).
37. Aby zachować szczególny charakter chrześcijańskiego wyzwolenia i energie, które jest ono w stanie pobudzić, należy za wszelką cenę, jak domagał się tego Paweł VI, unikać uproszczeń i dwuznaczności: „Kościół straciłby całe swoje główne znaczenie. Głoszenie wyzwolenia, jakie on niesie, straciłoby właściwą sobie naturę i łatwo mogłoby zostać naginane i przekręcane przez inne systemy doktrynalne i partie polityczne” (61).
38. Istnieje wiele znaków pomagających nam poznać, czy mamy do czynienia z prawdziwym wyzwoleniem chrześcijańskim, czy też ożywiane jest ono raczej ideologiami, które podkopują jego zgodność z ewangeliczną wizją człowieka, rzeczy i wydarzeń (62). Są to znaki, które odczytywać można z głoszonych treści, konkretnych postaw ewangelizujących. Jeśli chodzi o treść, obowiązkiem jest zachowanie wierności słowu Bożemu, żywej tradycji Kościoła, jego nauce. W wypadku postaw należy ocenić, w jakim stopniu wyrażają poczucie jedności. W pierwszym rzędzie z biskupami, a następnie z innymi członkami Ludu Bożego; jaki jest ich wkład w rzeczywistą budowę wspólnoty i w jakich formach się przejawia sama troska o biednych, chorych, odepchniętych, bezbronnych i uciskanych oraz w jaki sposób, odkrywając w nich Jezusa „ubogiego i cierpiącego [...] im stara się ulżyć w niedoli i w nich usiłuje służyć Chrystusowi” (63).
Nie łudźmy się: wierni, skromni i prości, dzięki czemuś na kształt instynktu ewangelicznego spontanicznie dostrzegają, kiedy służy się w Kościele Ewangelii, a kiedy się ją odsuwa i dławi w imię innych interesów. Jak widzicie, spostrzeżenia na temat wyzwolenia zawarte w Evangelii nuntiandi zachowały w pełni swą aktualność.
39. To, o czym przypomnieliśmy wyżej, stanowi bogate i złożone dziedzictwo, które Evangelii nuntiandi nazywa społeczną doktryną lub społecznym nauczaniem Kościoła (64). Rodzi się ono w świetle słowa Bożego i autentycznego magisterium, z obecności chrześcijan pośród zmieniających się sytuacji tego świata, w kontakcie z wyzwaniami, jakie one ze sobą niosą. Taka doktryna społeczna zawiera zasady przemyśleń, jak i normy, oceny i dyrektywy działania (65).
Odpowiedzialne zaufanie do takiej doktryny społecznej, nawet gdy niektórzy starają się siać wątpliwość i nieufność wobec niej, poważne jej studiowanie, dążenie do stosowania i głoszenia, wierność wobec niej jest u syna Kościoła gwarancją autentyczności jego zaangażowania na tak bardzo subtelnym i odpowiedzialnym polu obowiązków społecznych i jego wysiłków na rzecz wyzwolenia i postępu swoich braci.
40. Należy zwrócić szczególną uwagę na kształtowanie świadomości społecznej na wszystkich poziomach i we wszystkich sektorach. Gdy pogłębia się niesprawiedliwość i boleśnie powiększa się dystans dzielący biednych i bogatych, nauka społeczna, w sposób twórczy i otwarty na rozległe dziedziny obecności Kościoła, winna być cennym narzędziem nauczania i działania. Odnosi się to przede wszystkim do świeckich: „Świeckie obowiązki i przedsięwzięcia należą właściwie, choć nie wyłącznie, do ludzi świeckich” (66). Należy unikać błędów i pomyłek i z całą powagą badać, kiedy pewne formy pomocy mają rację bytu. Czy to nie świeccy, z tytułu swego powołania w Kościele, wezwani są do wnoszenia wkładu w życie polityczne, gospodarcze oraz do skutecznego działania na rzecz rozwoju praw ludzkich?
41. Macie zamiar omówić wiele ważnych tematów z dziedziny duszpasterstwa. Czas nie pozwala mi na ich poruszenie. Niektóre z nich podejmowałem lub podejmę podczas spotkań z kapłanami, członkami zakonów, seminarzystami, świeckimi.
Tematy, o których tu wspomnę jedynie, z różnych przyczyn są tematami wielkiej wagi. Nie pomijajcie ich pośród tylu innych, których podjęcie nakazuje Wam Wasza duszpasterska przenikliwość.
a) Rodzina. Dołóżcie wszelkich wysiłków, aby istniało duszpasterstwo rodzin. Poświęćcie się tej pierwszoplanowej dziedzinie w przekonaniu, że przyszłość ewangelizacji w wielkiej mierze zależy od „Kościoła domowego”. Jest on szkołą miłości, świadomości Boga, poszanowania życia, godności człowieka. Duszpasterstwo to jest tym ważniejsze, że rodzinie zagraża tyle niebezpieczeństw. Pomyślcie o kampaniach na rzecz rozwodów, na rzecz stosowania środków antykoncepcyjnych i przerywania ciąży, które niszczą społeczeństwo.
b) Powołania kapłańskie i zakonne. W przeważającej części Waszych krajów, pomimo tak cennego rozbudzania się powołań, ich brak jest problemem poważnym i chronicznym. Dysproporcja między rosnącą liczbą mieszkańców a liczbą duszpasterzy jest ogromna. Jest to sprawa obchodząca przede wszystkim wspólnoty chrześcijańskie. Każda wspólnota musi dostarczać swych powołań również jako znak swej żywotności i dojrzałości. Należy prowadzić intensywną pracę duszpasterską, która – biorąc za punkt wyjścia powołanie chrześcijańskie jako takie – ukształtuje duszpasterstwo młode pełne entuzjazmu i da Kościołowi sługi, których tak potrzebuje. Powołania świeckie, tak bardzo niezbędne, nie mogą tu być kompensacją. Co więcej, jednym z probieży zaangażowania laikatu jest obfitość powołań do życia uświęconego.
c) Młodzież. Jak wielkie nadzieje pokłada w niej Kościół! Jakże wiele energii ma w sobie młodzież Ameryki Łacińskiej, której potrzebny jest Kościół! Jakże bardzo my, pasterze, musimy być jej bliscy, aby Chrystus i Kościół, aby miłość braterska przeniknęła głęboko do jej serc!
42. Kończąc to orędzie, nie mogę nie zwrócić się raz jeszcze do Matki Bożej, aby czuwała nad Waszymi obecnymi pracami. Fakt, że nasze spotkanie odbywa się w duchowej obecności Panny Maryi z Gwadelupy, czczonej w Meksyku i innych krajach jako Matka Kościoła Ameryki Łacińskiej, jest dla mnie źródłem radości i nadziei. Niech Ona, „Gwiazda ewangelizacji”, będzie Waszą przewodniczką podczas dyskusji i podejmowania decyzji. Niech wyjedna dla Was u swego Boskiego Syna:
- odwagę proroków i ewangeliczną ostrożność pasterzy;
- siłę ducha godną świadków, łagodność, cierpliwość, dobroć ojców;
- przenikliwość mistrzów i pewność przewodników i opiekunów. Niech Pan błogosławi Waszym pracom. Towarzyszą Wam doborowi przedstawiciele: kapłani, diakoni, zakonnicy, zakonnice, świeccy eksperci i obserwatorzy, których współpraca będzie dla Was bardzo pożyteczna. Cały Kościół kieruje ku Wam oczy z zaufaniem i nadzieją. Obyście odpowiedzieli na te nadzieje w pełnej wierności wobec Chrystusa, Kościoła, człowieka. Przyszłość spoczywa w rękach Boga, ale w pewnym stopniu przyszłość nowego ożywienia ewangelicznego Bóg złożył również w Wasze ręce. „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (67).
 
Jan Paweł II
 
Przypisy:
 
1. Por. Paweł VI, Testament, w: Insegnamenti di Paolo VI, Vaticano 1978, t. XVI, s. 591.
 
2. Por. Jk l, 17.
 
3. Por. 2 Kor 11, 28.
 
4. J 8, 32.
 
5. Por. l Tm l, 3-7; 11-16; 18-20; 2 Tm l, 4-14.
 
6. 8 grudnia 1975, AAS 68 (1976) 70, nr 78.
 
7. Tamże, s. 20, nr 22.
 
8. Por. tamże, s. 17, nr 18.
 
9. Mt 16, 16.
 
10. Ga l, 8. n
 
11. Por. Mt 4, 8; Łk 4, 5.
 
12. Por. Mt 22, 21; Mk 12, 17; J 18, 36.
 
13. Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium, 21 listopada 1964, AAS 57 (1965) 12, nr 8.
 
14. Por. Evangelii nuntiandi, AAS 68 (1976) 18, 23, nr 19, 27.
 
15. Św. Hilary z Poitiers, Ad Ausentium, 1-4; PL 10, 609-618.
 
16. 24 sierpnia 1968, AAS 60 (1968) 643.
 
17. Przemówienie podczas uroczystości inauguracji pontyfikatu, 22 października 1978, AAS 70 (1978) 974.
 
18. Por. Lumen gentium, AAS 57 (1965) 13, nr 9.
 
19. Por. tamże, s. 11, nr 7.
 
20. Por. Evangelii nuntiandi, AAS 68 (1976) 12, nr 13.
 
21. Lumen gentium, AAS 57 (1965) 14, nr 9.
 
22. H. de Lubac, Meditation sur tEglise, Paris 1953, wyd. Aubier.
 
23. Ś w . Cyprian, De catholicae Ecdesiae unitate, 6; PL 4, 503.
 
24. Por. Evangelii nuntiandi, AAS 68 (1976) 10, nr 8.
 
25. Por. św. Augustyn, In Joannis Evangelium tractatus, 32, 8; PL 35, 1645-1646.
 
26. Jan Pawet II, Orędzie do Kościoła i świata, 17 października 1978, AAS 70 (1978) 921-922.
 
27. Tamże, s. 922.
 
28. Por. Evangelii nuntiandi, AAS 68 (1976) 13, nr 14; por. też Lumen gentium, AAS 57 (1965) 8, nr 5.
 
29. Evangelii nuntiandi, AAS 68 (1976) 15, nr 15.
 
30. Tamże, s. 50, nr 60.
 
31. Tamże.
 
32. Por. l Tes 2, 13; Lumen gentium, AAS 57 (1965) 16, nr 12.
 
33. Jan Paweł II, Orędzie do Kościoła i świata, AAS 70 (1978) 923-924.
 
34. Lumen gentium, AAS 57 (1965) 8, nr 5.
 
35. 20 września 1978, „L Osservatore Romano”, l X 1978, s. 9.
 
36. Evangelii nuntiandi, AAS 68 (1976) 69, nr 77.
 
37. 7 grudnia 1965, AAS 58 (1966) 1042, nr 22.
 
38. Por. tamże, s. 1026, 1034, 1037, nr 3, 12, 14.
 
39. Adversus haereses, II, 20, 2; PG 7, 943.
 
40. AAS 71 (1979) 66, nr l.
 
41. J 2, 25.
 
42. De catholicae Ecciesiae unitate, 5; PL 4, 501.
 
43. Por. Łk 10, 29-30.
 
44. Por. Mt 25, 31-32.
 
45. Por. Mk 6, 33-44.
 
46. Por. Dokument końcowy Synodu Biskupów De iustitia in mundo, 30 listopada 1971, AAS 63 (1971) 923-942.
 
47. Evangelii nuntiandi, AAS 68 (1976) 26, nr 31.
 
48. Tamże, s. 25, nr 29.
 
49. Por. Gaudium et spes, AAS 58 (1966) 1046, 1049, nr 26-27, 29.
 
50. Paweł VI, Orędzie do Organizacji Narodów Zjednoczonych, 4 października 1965, AAS 57 (1965) 878, nr l.
 
51. Św. Ambroży, De Nabuthe, rozdz. 12, nr 53; PL 14, 747.
 
52. 26 marca 1967, AAS 59 (1967) 268-269, nr 23-24; por. Jan XXIII, Encyklika Muter et magistra, 15 maja 1961, AAS 53 (1961) 426-429 [nr 104-116].
 
53. Gaudium et spes, AAS 58 (1966) 1053, nr 35.
 
54. Populorum progressio, AAS 59 (1967) 299, nr 87.
 
55. Jan Paweł II, Orędzie do Organizacji Narodów Zjednoczonych, 2 grudnia 1978,
AAS 71 (1979) 122.
 
56. Evangelii nuntiandi, AAS 68 (1976) 25, nr 30.
 
57. Por. tamże, s. 27, nr 31.
 
58. Tamże, s. 10, nr 9.
 
59. Rz 8, 15.
 
60. Por. Evangelii nuntiandi, AAS 68 (1976) 27, nr 33.
 
61. Tamże, s. 27, nr 32.
 
62. Por. tamże, s. 28, nr 35.
 
63. Lumen gentium, AAS 57 (1965) 12, nr 8.
 
64. Por. AAS 68 (1976) 29-30, nr 38.
 
65. Por. Paweł VI, List apostolski Octogesima adveniens, 14 maja 1971, AAS 63 (1971) 403, nr 4.
 
66. Gaudium et spes, AAS 58 (1966) 1062, nr 43.
 
67. Mt 28, 19.
 
(Adiustacja tekstu: Grzegorz Kulik.
Numeracja na podstawie tekstu zamieszczonego w:
Dokumenty nauki społecznej Kościoła, Cz. 2,
red. nauk. Marian Radwan, Rzym – Lublin 1996, s.97-115.)